Chichén Itzá jest prekolumbijskim miastem został założony przez Majów, a miejscem założenia był półwysep Jukatan. Założenie datuje się na IV-VI w. W częściach południowej i zachodniej są zachowane zabytki związane z kulturą Majów, zaś w części północnej - odnoszą się do Tolteków. Mój lot do Meksyku trwał 14 godzin i 20 minut do hotelu docieram bardzo późno o godzinie 22:00.
Pierwszym obiektem jaki zobacze jest zamek. Zamek zwany również tez piramidą Kukulkana. Wybudowany w mezoamerykańskiej piramidy schodkowej. Znajduję się ona w centrum starożytnego miasta Chichén Itzá w Meksyku. Na zamek składa się dziewięć platform i świątynia położona na samym szczycie. Zamek jest wysoki na 30 m zaś 55 m stanowi długość podstawy. Budowla jest w stylu architektonicznym sztuki Majów. Został wpisany na Listę UNESCO w roku 1988.Właściciel jest Instituto Nacional de Antropologia e Historia. Mi bardzo się podobały ruiny, które są w dobrym stanie. Obszar na którym jest zamek jest duży zaś niestety wejściówka najdroższa w Meksyku w porównaniu do innych też zabytkowych miast. Jedyne co mi bardzo przeszkadzało to wszeobecni i bardzo głośni uliczni straganiarze ale nie na wszystko mamy wpływ a ludzie też muszą zarabiać. Teraz idę dalej zwiedzać tym razem czas na Święta Cenote jest to wapienna studnia krasowa. Znajduje się ona niedaleko starożytnego miasta Majów Chichén Itzá w Meksyku. Ma ona 20 metriw głębokości, 50 m średnicy i ponadto stanowi idealny okrąg. To miejsce bardzo mi się podobało jest zaskujace idąc ciągle widziałam historyczne i kulturowe dziedzictwo a wszystko to jest położone w jednym tym samym miejscu. Idąc tu mnie za zachwyciła każda piramida i całość kulturowa. Teraz czas na kolejną cenote tym razem Cenote Ikk Kil. Cenota jest bardzo piekna i jak dla mnie obowiązkowa do zwiedzenia. Jest wyjątkowa czułam się tu jakbym plywala w środku dżungli. Cenota jednak nie jest dzika zostawiłam tu rzeczy w szafce wzięłam prysznic przed kąpielą i zaopatrzona w kamizelkę poszłam popływać. Woda była bardzo czysta wręcz przezroczysta a i głęboka na 50 metrów metrów. Po pływaniu znowu biorę kapiel i po 2 godzinach opuszczam cenotę.
El Caracol stanowi obiekt w dobrym stanie strefy archeologicznej Chichen Itza. Jego nazwa zwana ślimakiem odnosisię do spiralnych schodów które są położone we wnętrzu budynku okrągłego kształtu są uważane jako za obserwatorium astronomiczne. Okna są położone tak by można było patrzeć na astronomiczne obiekty a zwłaszcza drogę Wenus. Jak dla mnie myślę że to jedne z ciekawszych wykopalisk. Wizyta tutaj bardzo mi się podobała i na długo pozostanie w mojej pamięci. Na dzisiaj to wszystko co chciałam zwiedzić zrealizowałam. Teraz idę do baru na lampkę wina. Docieram do hotelu o 21:00 zaś kładę się spać o 22:00..Kolejny dzień zaczynam o godzinie 8:00 zamawiam śniadanko do pokoju i piję kawkę. Dzisiaj idę zwiedzać czynny w godzinach od 8:00 do 16:30 zamek Temple of the Warriorss bardzo przypomina podróż w przeszłość do Tula Hidalgo, a teraz wiemy. Widać tutaj wpływ Toltekowow na Majów tutaj mieszkających. Zamek ma piękną symetrię a wykonane kolumny są bardzo precyzyjne. Precyzję dostrzegam patrząc odnowione co niektóre z kolumn, gdzie zostały dane "podkładki" do każdego bloku,tw celu podtrzymania równowagi nie spadniecia w przeciwieństwie do braku takich podkładek w oryginalnych kolumnach. Kieruję się na Gran Juego de Pelota to ostatnie miejsce w mojej podróży spedzę kilka godzin na wycieczce z przewodnikiem. Ta budowla jak wiele w Chichén Itzá posiada mnóstwo udogodnień do rytualnych gier w piłkę. Razem jest to dziewięć miejsc. Świątynia Jaguarów stanowi najbardziej piękna i zwracająca uwagę do dzisiaj odkrytą w Ameryce Środkowej. Rzeczywiste boisko posiada wymiary 146 metrów długości i 37 metrów szerokości i znajduję się na długim boku pionowymi ścianami o wysokości 8,5 metra. Zaś na środku owych ścian moją uwagę przykuwają pierścienie które są upiekszone reliefami splecionych upierzonych węży. Na zewnątrz znajdują się schody z których idzie się do górnej części platform. Po wejściu tutaj są trzy małe świątynie, ewentualnie siedziała tam szlachta. Tutaj jest bardzo dużo miejsca dla widzów. Mijesce to miało niezmiernie duże znaczenie zarówno religijne jak i astronomiczne, nie miało ono służyć rozrywce. Pole gry odnosi się do kosmosu, a gracze prezentują boskie siły, i one grając ruszają gwiazdy reprezentowane przez piłkę. Celem gry zaś było przemieszczanie się z boku na bok, podobnie jak bieg gwiazd, które nigdy się nie zatrzymują. Wszystkich informacji dowiedziałam się od przewodnika bardzo zadowolona z wycieczki i zmęczona teraz wracam do hotelu.
autor Aga 1989