Mlincici Mlinovi na Plivi to rezerwat przyrody w okolicach Jajce.
Adres: Plivska jezera bb, 70101 Jajce, Bośnia i Hercegowina
Młyny wodne, które mieszkańcy Jajce, Jezery, Šipova i okolic nazywają "Mlincici", od dawna są znane w całej Bośni i Hercegowinie, ale także szerzej w regionie i na świecie. Pomiędzy Wielkim i Małym jeziorem Pliv, połączonych wodospadami, znajduje się około piętnastu drewnianych młynów pokrytych gontem. Są one wyjątkowe pod wieloma względami! Ponieważ wszystkie młyny wodne są do siebie podobne, ktoś nazwał je bliźniaczkami. Nikt nie wie też dokładnie, kiedy powstały pierwsze kamienie młyńskie.
W sierpniu 1973 ukazała się ciekawa legenda o powstaniu tych młynów. Słynne młyny na Plivie zostały wybudowane przez ludzi z okolic Jajce na pamiątkę miłości między Hatiją i Nusret. Wznieśli oni 18 wiatraków, bo ta dwójka młodych ludzi miała po 18 lat. Nusret był służącym Asifa Nafizandića, a Hatidža Nafizandić, jego córką.
Kim był Asif Nafizandić?
Asif Nafizandić z odrobiną mebli i odrobiną dukatów w kieszeni dotarł do Jajce z Travnika, gdzie się urodził i dorastał, i przez długi czas służył, by w końcu sam zostać szefem. Droga zaprowadziła go do zimnej i bystrej Plivy, która w tym czasie nie miała młynów. A gdy tylko przybył, zabrał się do pracy. Po kilku miesiącach na szybkiej wodzie zainstalowano już dwa kamienie młyńskie.
Obok niego zawsze stał sługa Nusret, którego Asif zabrał ze sobą, kiedy był jeszcze chłopcem i uważał go za swojego syna. Nusret był biednym człowiekiem, którego ojciec zginął w warsztacie mechanika pod Mrkonjić-Grad w bójce, a matkę zabili wędrowcy niejako przez powieszenie maczetami...
Po tym jak kamienie młyńskie rozpoczęły swoją pracę wyglądało to jakby jakieś bezbożne siły spiskowały przeciwko Asifowi i jego biznesowi w Jajce. Pieniądze, o których marzył, wcale nie napływały. Zamiast ludzi ze zbożem, którzy chcieliby je zemleć na mąkę tylko ciekawski i wiejski szaleniec Andrija mijał kamienne koła rolnika...
- Uciekaj szalony, rujnujesz mi interes - mawiał często Asif, rzucając ostrygami w Andriję, który uciekając, wydawał dziwne i niebezpieczne okrzyki, podobne do krzyków salamandry.
Ale pogoń za szaleńcem też nie pomogła. A kiedy w Jajce rozeszła się wieść, że Andrija umarł, został zadeptany przez jakichś wściekłych mężczyzn na koniach i że jego grób nie jest znany, dla Asifa stało się jasne, że przyczyną kiepskich interesów nie był wiejski wariat, ale same koła młyńskie.
- Tu trzeba coś zmienić - powiedział sobie w nocy, siedząc w zamyśleniu nad brzegiem Plivy. I tak pewnego razu, nagle, prawie jak we śnie, wpadł na pomysł, co powinien zrobić. Dym z ogniska utworzył przed nim dziwne figury przypominające dach domu, a Asif radośnie wykrzyknął:
– Nad kołami należy założyć daszek!
Kilka dni później koła znalazły się pod dachem. I natychmiast biznes zaczął się poprawiać. Ludzie ze zbożem zaczęli przychodzić tak, jakby posiadłość Asifa zamieniła się w świątynię za pomocą jakiejś magicznej różdżki.
Nie wiadomo czy tak nagły sukces w biznesie to zasługa tylko kilku desek, które pokryły koła, czy też córki Asifa, Khatija, też miała w tym swój udział. Ale tak czy inaczej, dukaty zaczęły napływać się do torby Asifa, którą zawsze trzymał na piersi.
- Ma piękną córkę, nie ma nikogo takiego na całym świecie. Nawet cesarze chcieliby, żeby była cesarzową – mówili ludzie, zatrzymując się przed młynami. A Khadija, biała i piękna, po prostu pracowała i jeśli ktoś patrzył na nią spuszczała swoje oczy w dół na ziemię.
Pewnego dnia do posiadłości Asifa przybył Alija Selimović, bogaty, stary kupiec z Vakufu z orszakiem podobnym do tego, który towarzyszył najwybitniejszym ówczesnym ludziom. Po obfitym posiłku i zabawie, pytaniach o zdrowie i wymianie prezentów, Alija Selimović zaczął błagać o rękę Hatidže. Asif się zgodził.
- Ona jest młoda. Niech zostanie z tobą jeszcze przez dwa lata, a potem zabiorę ją do Vakuf – powiedziała na pożegnanie Alija.
Zaledwie tydzień później Asif powiedział swojej córce Hatiji, jaki interes chce zrobić z nim Selimović z Vakufu. A Khadija biała jak mąka pobiegła do pobliskiego lasu i płakała. Sługa Nusrfettej tej nocy też czuł się jakoś dziwnie.
Nusret dorastał razem z Hatiją. Był od niej tylko kilka miesięcy starszy. A teraz, kiedy było dużo pracy, pracował razem z nią. Przyjmował podawane przez nią worki i potajemnie podziwiał jej urodę...
Zdrowy i silny, obdarzony pięknem, które natura obdarza tylko najszczęśliwszych ludzi, Nusret, z czasem zaczął doświadczać koszmarów sennych, których pochodzenie było mu nieznane. Często budził się bez wyraźnego powodu, spocony, przestraszony czymś i tak jak szalony zrywał się na równe nogi. Raz prawie został ranny, wybiegając z łóżka w kierunku drzwi. Nawet krzyczał. Wszystko to trwało do momentu, aż niespodziewanie w młynie jego oczy spotkały się z piękną Khadiją. W tym momencie wszystko stało się dla niego jasne. Zakochał, to była miłość.
Tak przychodzi miłość, tak właśnie spada na człowieka, że on nawet nie wie, co z nim jest nie tak. Miłość nierzadko zmienia mądrych, młodych ludzi w głupców. Tak o swojej miłości myślał Nusret i rumienił się za każdym razem, gdy spotykał piękną Hatidžę.
- Khadija – powiedział kiedyś, nie mogąc już znieść w sobie bólu, który już przypominał prawdziwe choroby – Muszę z tobą porozmawiać.
- Mów, Nusret...
- Chodź, Hatidža, dziś wieczorem do młyna. Przyjdź, gdy wszyscy śpią...
Jednak ta noc nie była szczęsliwa dla kochanków. Ponure niebo groziło w każdej chwili burzą i deszczem....
W końcu przyszła Hatidže. Niewiele mówili. Spojrzeli na siebie. Tam, tej nocy, w milczeniu wspominali te wszystkie wspaniałe lata, które spędzili razem, nie zamieniając prawie dwóch słów.
- Kocham cię, Hatija - powiedział nagle Nusret.
- Błagałem Nusrete. Zostałam przyrzeczona.
- Komu, Hatija?
– Kupcowi z Vakuf - Selimović...
– Ten stary Selimović...
- Stary, Nusret... Ale mój ojciec nie patrzy na młodość. Patrzy na dukaty. A Selimović ma ich więcej niż ktokolwiek na świecie...
Grzmoty stawały się coraz głośniejsze i to obudziło Asifa. Z latarnią w ręku, bojąc się, że woda zmyje jego kamienie młyńskie, poszedł monitorować i strzec swojego skarbu. I tak z latarnią w ręku znalazł Khadiję ze służącym. Którzy, mokrzy od deszczu, obiecywalii sobie nawzajem miłość...
Znieważony i wściekły, że córka właściciela młynów obiecała serce służącemu, wściekły, że nie dotrzymał słowa danego Selimovićowi, Asif wypędził ich oboje z domu. A kiedy to zrobił - praca w młynach nagle się zatrzymała... I nigdy nie wróciła do poprzedniego stanu prosperity.
A ludzie z tamtego regionu, na pamiątkę pięknej miłości Hatiji i Nusreta, zbudowali jeszcze osiemnaście takich samych kamieni młyńskich jak dwa wcześniej wybudowane przez Asifa. Młyny te istnieją do dziś, po kilku stuleciach, w Jajce nad Plivą. A nad nimi niebo, z którego tej nocy lał się straszny deszcz...
Źródło: https://aura.ba/znate-li-za-legendu-o-plivskim-vodenicama-mlincici-blizanci-kao-iz-bajke/amp/?znate-li-za-legendu-o-plivskim-vodenicama-mlincici-blizanci-kao-iz-bajke%2F&fbclid=IwAR09wcHFqxoPa-QCYeaSyzbd1W_sH_lo2Y_eTl6KA9pKpaRN3Fh6rVPL-HY
https://m.facebook.com/pg/Mlincici-Mlinovi-na-Plivi-1449604115339433/about/